galopujący major galopujący major
623
BLOG

Liścik do Krasowskiego

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 113

Drogi Robercie

 

Drogi Robercie, apelujesz o szczerość, więc dziś będzie szczerze, nawet bardzo szczerze. Ja nie wiem czy Ty piszesz akurat do mnie, ale że piszesz tak pokrętnie, to zakładam, że i mnie masz na myśli. Otóż o Twojej moralności świadczy fakt, że wymiotujesz na tych, których jednocześnie prosisz do siebie na forum, że grozisz innym ujawnieniem tożsamości, jednocześnie oferując anonimowe pisanie na dziennik.pl. Drogi Robercie jeśli w tym momencie nie odetniesz możliwości komentowania, to nie masz honoru i  tym swoim tekstem, sam sobie plujesz w twarz. Ile razy, drogi Robercie, Twoja gazeta żebrała o opinie czytelników by ci wzrosła klikalność? Ile razy, nawet przy tej akcji, z kataryną łasiliście się do blogerów o wywiad. A teraz piszesz o małych ludziach, co chcą służyć. Drogi Robercie, to nie ja - bloger  do Was pisałem, to Wy pisaliście do mnie.

Drogi Robercie, jeżeli jest coś czym kiedykolwiek w życiu zawodowym zasłynąłeś to jest właśnie ten Twój list do blogerów. Bo nie oszukujmy się, mój Robercie, Michnik ma swoje miejsce w historii, Lisickiego eseje będą na półkach, a Ty Robercie co? Popodgryzałeś trochę kumpli z pampersów i spuściłeś dobrze się zapowiadającą gazetę. Tylko tyle i aż tyle. Nawet z nakładem u innych musicie nazmyślać, Robercie. Komu Wy, tam w Dzienniku, chcecie liczyć nakład? Wyborczej? Robercie, jeśli chodzi o prowadzenie Gazety ty i Twoi harcerze powinni tam za darmo terminować, bo to jak potrafiliście w tak krótkim czasie zjechać z rynku, i to po aferze Rywina, to jest jakiś rekord w tej części świata. Robercie, Ty nie tylko jesteś dziennikarzem, ty jesteś też dziennikarzem nieudacznikiem.

Niedawno żeby się ratować zrobiliście jakiś dodatek Kultury. Czy ty kiedykolwiek, Robercie, czytałeś jakiś dodatek Kulturalny w jakimkolwiek kraju? Porównaj sobie okładki kolekcji książek Wyborczej, Polityki, i Twojego Dziennika. Robercie, to miały być eleganckie książki na półkę! Piszesz coś o Francji, Anglii, pewnie cały czas śledzisz tam blogi i fora. Ale czy Ty sobie, Robercie, wyobrażasz, że w takiej Francji czy Anglii, ktoś by drukował przemyślenia Doroty Gawryluk? Czy Ty kiedykolwiek miałeś w ręku porządną gazetę? No i czy widziałeś na oczy jakiś porządny tekst o sporcie?

Cztery lata temu wchodziliście władzy tak głęboko i bez wazeliny, że tekst Karnowskiego trzeba było kasować w archiwum, bo tyle było śmiechu. A teraz co? Została Wam obrona płaszcza Rokity i szantażowanie blogerów. Jeden transfer Pilcha Wam się udał, bo w gruncie rzeczy jesteście dodatkiem do Pilcha. I do Staniszkis w „Europie”, która co coś przepowie, to się jej akurat nie sprawdzi. Cóż, taki lajf…

Ci blogerzy, którymi tak gardzisz, robią to wszystko przy okazji. Oni zawodowo leczą ludzi, uczą, piszą książki, pisma procesowe, mają własne firmy, czasem idzie im lepiej, a czasem gorzej. Ale każdy z nich poleciałby z roboty na pysk, gdyby zrobił to co ty zrobiłeś z Dziennikiem, Robercie. Tylko „Fakt” Was podtrzymuje, gazeta dla troglodytów, gazeta, którą, nota bene gardzicie, ale która, jak widać, świetnie nadaje się do szantażu.

Tak, blogerzy są słabi, przereklamowani, nie zmieniają świata, nie wykorzystują swojego potencjału. Zadufani w sobie i upojenie rzekomą sławą. Część z nich to chamy, może nawet ogromna większość. Ale co z tym ma wspólnego kataryna i czemu tak ordynarnie ją w to mieszasz. Czy gdyby należało do chamów (jednej z  was, z tych, której zdarto maskę i się boi) to pół warszafki ganiało by za nią jak za Yeti? I czy chamkę chciałbyś w redakcji? No i wreszcie, powiedz Robercie,  czy jesteś w stanie, anonimowo pisać tak jak kataryna, czy jesteś w stanie napisać, coś poza szarpaniem Lisickiego, czy jesteś w stanie po prostu coś stworzyć? Bo my tu, w parę osób na platformie,  Janke mamy razem parę milionów wejść. I nie robimy tego zawodowo. Ile wejść mają blogi na redakcja.pl?

Tak, blogerzy są też niekonsekwentni. Uważają, że są lub lada moment będą opiniotwórczy, ale nie chcą się ujawniać. A jednocześnie uważają, że skoro dziennikarze są opiniotwórczy, to z racji faktu, że mogą być szantażowani lub z powodów moralnych, powinno się dziennikarzy lustrować. Mógłbyś zapytać, Robercie, czy wobec tego dziennikarz, który nie chce być zlustrowany, powinien założyć blog, i nawet gdyby jego blog był bardzo opiniotwórczy, to wówczas argumenty o szantażu i moralności dziwnym trafem by do prolustracyjnych blogerów nie trafiały. Mógłbyś o to spytać, Robercie, mógłbyś spytać o hipotetyczny szantaż anonimowych TW blogerów (wszak służby ich raz dwa namierzą), ale ty nie chcesz pytać. Ty chcesz by Cię całowano w dupę.

  Piszesz Robercie, o małych ludziach Gogola, ale to właśnie ci ludzie z Gogola byli ulubionymi bohaterami Herberta. Jak myślisz, Robercie, dlaczego? I czy ty czasem, razem ze swoimi profesjonalnymi kolegami, nie ponosisz za ten gogolowski świat choć trochę odpowiedzialności?

 

      

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka