galopujący major galopujący major
58
BLOG

Krótka piłka o antykomunizmie FYMa

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 41

Po tym jak Tomasz Terlikowski wmawiać miał, że dopuszczalność aborcji to kontratyp, i po tym jak szeroko się zdziwił, że czyn zabroniony z ustawy aborcyjnej to niekoniecznie musi być gwałt (sprawa Agaty), kolejne darmowe korepetycje mijają się z celem, gdyż skoro uczeń nie robi postępów, to szkoda naszego czasu. Tym razem więc krótko dopowiadając do postu Chevaliera, rzec można, że tak jak wierność, płodność i wychowanie dzieci nie miało żadnego wpływu na status prawny małżeństwa przez wieki, tak nie ma i teraz, bo ci, co nie chcą mieć dzieci, tudzież zgadzają się być niewierni, też mają prawo skutecznie zawierać małżeństwa. Odkąd bowiem małżeństwo, wbrew ówczesnym konserwatystom, stało się przejawem wolnej woli obojga partnerów, odtąd motywacja realizacji owej woli może być różnoraka, bo taka jest właśnie cena wolności (patrz polowanie na bogatego męża). Skoro zaś Pan Tomasz próbuje nieporadnie stosować analogię kar z „umów biznesowych” do postulatu obowiązkowych alimentów dla tych, którzy „zostawią” stronę małżeńskiej umowy, to abstrahując od niedostrzegania problemu winy (notorycznie bita żona „zostawia” męża), dostrzec powinien fakt, iż umowa to zgodne oświadczenie woli, więc koza stroną umowy, a tym samym małżeństwa być przecież nie może. Tyle o naszym prawniku, zostawmy więc może Pana Tomka w spokoju, pytając go jednocześnie czy fakt, że dwóch Panów, a nawet jakiś Pan oświadczy kozie, że ma być jego żoną (co pewnie już nie raz się zdarzyło) ma wpływ na to, że mniej on kocha żonę, że jego małżeństwo słabnie, a dzieci odda do przytułku? Bo coś mi się wydaje, że za falę rozwodów odpowiedzialni są heteroseksualiści, w tym być może ich związki konkubenckie, a geje- przyszli małżonkowie akurat dążą do cementowania swych związków.

Pora tedy przejść do meritum wpisu, a więc do Free Your Minda i jego antykomunizmu, bo tak jak Tomasz Terlikowski jest przykładem pewnej, homofobicznej histerii karmionej prawniczą ignorancją, tak FYM okazem histerii jest jeszcze ogólniejszej, bo antykomunistycznej. A ta porywa serca w jądrze blogowego mainstreamu prawicowego. Początkowo wydawać się może, że to tylko pewna monotematyczność tematów u FYM-a, przez co słowo komunizm musi pojawiać się w każdym tekście, że rzeczywiście śmiechy-chichy z socrealistycznych broszurek autentycznie autora bawią, że każdy dowcip, skojarzenie, analogia, oparta być musi na komunistycznym punkcie wyjścia. Tyle, że z czasem jednobiegunowość spojrzenia staje się nie tyle świadectwem moralnego oporu, ale dowodem poznawczego ubóstwa, naginania rzeczywistości pod znane, sprawdzone, antykomunistyczne matryce, zaś zniekształcania obrazu mogą być tak wielkie, że efektem jest karykaturalność zagrożeń i lekceważenie nawet najgłośniejszych alarmów. Znamienne jest, że towarzystwo FYM-opodobne oburzyło się na Kłopotowskiego dopiero, gdy ten intuicyjnie wskazał na lewicowe inklinacje Jezusa, atakując w dodatku Kościół, a nie na pomysły, gdzie nasz mędrzec z całą powagą, postulował orwellowskie zakazywanie pisania na własnym blogu. Co gdyby IQ chciał mierzyć Skalski? Na ile to typowy środowiskowy konformizm, gdzie taktowanie przemilcza się lewicowość Gwiazdów i Kaczyńskich, traktując to jako niegroźną fanaberię, a na ile klapki w walce z wrogami Kościoła, trudno powiedzieć. Ale fakt, faktem, że lustrzane odbicie komunistycznej propagandy, często nie tylko w swej zapiekłości, ale w doborze werbalnych środków i celów, nie ustępuję swemu wrogowi, bo jak mówią: końcówki podkowy zawsze się przyciągają. Przeto gdy FYM pisze krótką piłkę do Kłopotowskiego to celowo wrzuca do jednego worka wszystko co lewicowe, by w pierwszym kroku zrównać to z komunizmem, a w drugim sugerować wprost, że lewica, jako komunizm, musi prowadzić do przemocy. Więc Fourier, Hercen (młody? stary?), Abramowski, kibuce i Olaf Palme – żeby posłużyć się symbolami – wszystko to pewnie są komuniści, tak jak wszystko, co nie komunistyczne miało być przed wojną faszystowskie, jak pisano w „Prawdzie”. Ta homogenizacja przeciwnika, powtarzając za Adorno, wydaje się chwytem na tyle prostym, by nie rzec prostackim (i w rzeczy samej z arsenału komunizmu), że nawet bez krytycznego podejścia do tekstu, z łatwością można owe prostactwo wyłowić. Tyle, że akurat w pluralistycznym salonie, jeżeli już masy cokolwiek łowią (z tym coraz gorzej, gdzie czasy sporów nameste z wyrusem) to bynajmniej nie u antykomunistycznej strony.

Jeżeli jednak, jako antykomunista, jest się rewersem komunistycznej monety, jeżeli sens publicystyce nadaje komunistyczne zagrożenie, jeżeli jest się ubabranym w komunizm, choćby od strony skojarzeń i punktów odniesienia, to taka wulgaryzacja idei, prędzej czy później przyjść musi, bo brak komunizmu to w istocie negowanie sensu istnienia antykomunistów. Stąd również i dziś komunizm trwać musi w najlepsze, co, patrząc choćby na poziom życia, wolność pisania w Internecie, czy sam fakt publicystyki FYMa (jaki reżim komunistyczny znosiłby tak antykomunistyczną krytykę?) oznacza, że albo demonizm komunizmu był przesadzony, albo że komunizmem jest wszystko, czyli jednocześnie nic, i pojęcia zupełnie straciły swoje istnienie. Aby więc utrzymać stałe zagrożenie, do komunizmu wrzuca się nie tylko byłą, ale i obecną myśl lewicową, nadając samemu sobie rangę ważnego krytyka, strażnika przed barbaryzacją, Kasandry przyszłej katastrofy. Takim przykładem jest choćby zaliczanie Krytyki Politycznej w poczet komunistów, choć tak jak występuje tam Żiżek z pokrętną fascynacją przemocy, tak równie często (a może częściej) pisze tam Agata Bielik Robson, która Żiżka uważa za trickstera (rodzaj sofisty), no i jest autorką dziełka, w którym dowodzi, że ponoć nie można uciec od religii (Na pustyni. Kryptoteologie późnej nowoczesności). Krytyka Polityczna jest jednak solą w oku, nie tylko dlatego, że obala wygodną ułudę, iż wszyscy lewicowcy to postkomuniści, ale że jest organizacją, która, o paradoksie, w kapitalizmie organizacyjnie doskonale sobie radzi. Choć gwoli ścisłości, gdy państwo lub gmina zobowiązuję się wspierać kulturę, to psim obowiązkiem jest pomagać właśnie organizacjom kulturalnym, które na spotkania ściągają tłumy, i to pomagać również poprzez wynajem lokali po niższych cenach. Bo ciekaw jestem ile bez państwowego mecenatu wytrzymałaby Fronda czy Teologia Polityczna. Nie wchodząc więc w rozważania ile komunizmu jest w Krytyce Politycznej, oczywiste jest, że tak jak niewygodna jest dla tych antykomunistów, którzy nad współczesną myślą lewicową pochylić się chcą by ją próbować zrozumieć, tak idealna jest dla antykomunistów, których sens zależy do aktywności jakiejkolwiek myśli lewicy, niechby i nawet były to jakieś mikro przetasowania. Wszak nawet najmniejsze drgnięcie po lewicowej, a więc rzekomo komunistycznej stronie, powodem być może być do antykomunistycznych werbli.

Ale z drugiej strony, czego żądać od kogoś, kto siedząc głęboko w komunistycznym świecie, pisze, iż pryszczaci cieszyli się estymą w latach 70 tych, choć jeżeli już to estymą cieszyli się ex-pryszczaci, zwani rewizjonistami. A niektórych z nich (Woroszylskiego) osobiście cenił sam Jan Paweł II, który to miał obalić komunizm, choć komunizm rzekomo nadal trwa, bo przecież trudno przyznać, że nawet Duch Święty, został przechytrzony i pokonany przez mocodawców Kiszczaka. Podobnie Boya oficjalnie ceniono w PRL, nie za epizod lwowski, lecz tak jak Woltera (Powiastki filozoficzne wydawane w stosunkowo dużym nakładzie) jako apostoła laickiego liberalizmu walczącego z Kościołem. Miłosz zaś nie był komunistą – jak chce FYM – ale być może heglistą, a swego czasu, na pewno, konformistą i oportunistą.

Jest w „Szczęśliwego Nowego Yorku” taki profesor grany przez Janusza Gajosa, któremu świat się załamał po 89 r., bo okazało się, że nikt w mieście Wielkiego Jabłka nie potrzebuje profesorów marksizmu. Bo okazało się, że wbrew komunistycznym dogmatom, sam komunizm był tylko etapem przejściowym dziejów, że aparatura poznawcza dotycząca najnowszej przeszłości gwałtownie się dewaluuje, więc nie potrzeba już od niej specjalistów, że bliżej nam dziś do epoki wzajemnych interesów wieku XIX, niż do totalniactwa wieku XX. I że ostatnimi ofiarami komunizmu, zniewolonymi do samego swego końca, są antykomuniści z La Manchy, wciąż polujący na swoje leninowskie wiatraki.

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka