galopujący major galopujący major
124
BLOG

Nienawiść w żałobie

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 8

Jak tak dalej pójdzie, to naród się przestanie tymi żałobami w ogóle przejmować – tak powinienem zacząć felietonik, ale mam wrażenie, że przełom nastąpił już dawno. I prezydent sobie, a naród sobie. Wszak kiedyś oponowano nieśmiało, po kątach szeptano żeby nie przesadzać z tym żałobnym szałem, że może Lech się zagalopował, a dziś proszę - kto żyw się nad prezydenciną pastwi, że sobie po dożynkach pijarowo chce zapunktować.

 

Sam pretensji nie mam, bo choć w życiu żadnej narodowej żałoby nie obchodziłem, to ta obecna mi nie przeszkadza. To trochę jak niektórymi, co łkają za utraconą wolnością, choć w rzekomej niewoli generalnie mogą robić to samo, co w wymarzonej wolności. Robię więc co swoje i dopóki mnie nikt nie przymusza by kirem żałobnym okna powlekać, niech sobie flagi do połowy zwisają. Zwłaszcza że flagi, defilady, ordery zawsze mi poniekąd zwisały, nie mój to cyrk i nie moje małpy. Gdyby to zależało tylko ode mnie, to bym odgórnej żałoby zakazał, bo raz, że to normatywna głupota, a dwa, jednak jakaś profanacja i gradacja ludzkiej śmierci. Ale jak mówię, niech sobie będzie, choć rozumiem tych, co przez cały ten okres stracą klientów. Prezydent ich rachunków przecież nie zapłaci.

 

Rozumiem też tych, którzy życie uzależnili od telewizji, dla których dwa dni Hansa Klossa, czy Janosika to jest mordęga. Złośliwie rzec mogę, że poznają ból prowincjonalnej młodzieży, która przez post wielkanocny po wiejskich zabawach parzyć się i chlać wińska nie może. W końcu  owe słynne 40 dni, to też ma być jakaś żałoba.

 

Problem jednak w tym, że ci wszyscy, którym dwa dni odgórnie zarządzanego postu jakoś plany psuje, naraża na straty, czy choćby pozbawia przyjemności, owe częste żałoby po prostu znienawidzą. I zamiast choć na chwilę pomyśleć o ofiarach, przy każdym większym karambolu, zaciskać będą kciuki szepcąc, że by ten tam, z Pałacu, znowu nie wpadł na pomysł ogłaszania „jakiejś kretyńskiej żałoby”.    

 

 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka