Foxx skrobnął dziś teksto złej Wyborczej, Michale Cichym i taktycznym przegrupowaniu w Agorowskiej armii zaciężnej.
To waży tekst Foxxa. Pokazuje jak wedle niektórych ma się do siebie wina i przebaczenie, pokazuje jak Foxx (i nie tylko) traktują kogoś, kto zdobył się na publiczne przepraszam. Cichy nie ma bowiem szans na zrozumienie, cokolwiek zrobi, po tym jak popełnił publicystyczną zbrodnię, odebrane będzie w kategoriach domniemania niecnych intencji. Przeprosi - widać taktycznie się przegrupowuje, nie przeprosi – jeszcze gorzej, widać nadal nie czuje się winny. Tekst Foxxa, jest również ważny, gdyż znakomicie ilustruje dlaczego nikt nie posłucha autorytetów prolustracyjnych i ich apele o coming out, zbyte zostaną milczeniem. Po co publicznie przepraszać jak i tak się tylko jeszcze bardziej pogrążysz.
Michał Cichy ma się taktycznie przegrupowywać, tak jak cała Gazeta Wyborcza. Bo zdaniem Foxxa nie da się już zatrzymać lawiny patriotycznej ważoną miarą odwiedzin w Muzeum Powstania Warszawskiego tudzież tysięcznymi tłumami (?) na koncertach Lao Che. Tyle, że owe wykształciuchy, jak sztampowo określa ich Foxx, o Lao Che dowiedziały się właśnie z owej Wyborczej. To również owa Wyborcza nakręcała popularność Muzeum Powstania Warszawskiego. Czyżby taktycznie poruszała lawinę, by potem taktycznie przed nią uciekać? A może zrobiła to nieopatrznie? No, ale skoro wykazała się takim intelektualnym partactwem, trudno ją podejrzewać o późniejszą zdolność do taktyczne zmyłki.
Kwestionuje Foxx patriotyzm Kuronia i Michnika roku 68, znów pijąc do tej naiwnej młodzieży, którą pod swe skrzydła chciał wziąć Ludwik Dorn, ale ta jego partii pokazała środkowy palce. Kuroń i Michnik nie mogli być patriotami, bo zahaczali o trockizm. Tyle, że patriotyzm kolokwialnie mówiąc, oznacza miłość do własnej ojczyzny. Jeżeli ktoś w młodości wierzył, że to trockizm jest dla ojczyzny najlepszy, to, tak był patriotą. Naiwnym, głupim, ale i patriotą. Jeżeli na względzie miał zaś głównie interes własny i swoich kumpli to patriotą być nie mógł. Nawet gdy gębę od ucha do ucha umazaną miał Bogiem, honorem, ojczyzną. To dość proste rozróżnienie, liczy się zamiar, motywacja, a nie odchyły ideologiczne. Ale skąd Foxx ma to wiedzieć, skoro dla niego patriotyzm to tylko, to co się mieści w ramach dyskursu prawicowego, a patriotyczna lewica, to taka lewica, która na patriotycznym polu musi ulegać dogmatom prawicy. Zresztą w przypadku Michnikowi i mówiąc szerzej, towarzystwa rewizjonistów to właśnie patriotyzm, pozwolił przejść na pozycje antykomunistyczne, w momencie gdy, w ich mniemaniu, system Polsce służyć już nie mógł.
Wracając do spraw Cichego i Akowskich mordów, Foxx cytuje blogera Geralta, powołującego się na Bartoszewskiego. Tyle, że o przypadkach zdrady w AK Bartoszewski mówił dość głośno. Wystarczy przeczytać pierwszą część jego Wywiadu rzeki. Tak jak dość głośno mówił o tym jak Zofia Kossak-Szczucka, ratując Żydów (których notabene nie znosiła) pisała o obojętności, a nawet przyzwoleniu na holocaust na polskiej prowincji.A Zofii Kossak – Szczuckiej trudno zarzucić czytanie Adama Michnika. Ciekawy też jestem jak prawo do oceny Armii Krajowej postrzega Foxx, w świetle, ubranej w płaszcz literackiej fabuły, powieści Łysiaka – „Najgorszy”. Powieści (właściwie trzeciej części łotrzykowskiej trylogii), w której Łysiak ewidentnie sugeruje konszachty AK z polskimi kryminalistami.
Rzecz jasna, fakt, iż ktoś z AK zdradził, kradł albo nawet mordował, zgodnie z obecną wiedzą historyczną, mieści się w ramach odchylenia statystycznego. Gdybyśmy bowiem publicznie ogłosili, że absolutnie nikt z Armii Krajowej tego nie zrobił, zaprzeczylibyśmy podstawowej wiedzy o naturze ludzkiej. Tyle, że jeżeli ktoś zajmuje się marginesem, to powinien to podkreślić na wstępie i mieć na uwadze, że rzeźbi w patologicznej masie.
A cała ta dzisiejsza wojenka Wyborczej z Rzeczpospolita jest dość żenująca. Bo żenujący jest Igor Janke słusznie oburzający się na obrzydliwe zarzucanie Rzepie antysemityzmu, a miesiącami tolerujący antysemicki blog Jędrka Byrcyna u siebie. Żenujący jest Michnik i Wojciechowski z Wyborczej, którym od filosemickiej szajby pomylił się krytyka (często prostacka i chamska) z antysemityzmem kolegów po piórze. No i wreszcie żenujący jest Ziemkiewicz, który coś tam znowu gardłuje o książce Grossa, której, jak sam się przyznał, nawet nie raczył przeczytać. Z pewnością za to przeczytał manipulacje Piotra Gontarczyka,
z wykształcenia politologa, co zdaje się, że z uwagi na ciągłe podkreślanie takowego wykształcenia u Grossa, musi mieć dla sprawy kolosalne znaczenie.
PS Mam małe pytanko sprawie wczorajszego meczu w Lidze Mistrzów. Czy mógłby mi ktoś odpowiedzieć, która to drużyna miała być wczoraj u szczytu swych umiejętności i silna jak nigdy, a która to ma przeżywać kryzys i staczać się na dno? Odpowiedzi oczekiwałbym zwłaszcza od Hamiltona.